To była okazja do tego, aby poznać ludzi, z którymi na co dzień pracuję.
Moi bohaterowie sami wybierali sobie miejsce do zdjęcia – takie, aby czuli się w nim dobrze.
To jest misiek Kuba. Znalazłem go niedawno na strychu.
To była niedziela. Gdy przyszłam, ta pani czekała z rosołem na córkę.
Zrobiliśmy zdjęcie, a potem on usiadł i zaczął pokazywać mi swoje rodzinne fotografie. I to było prawdziwe spotkanie.
Miał takie zarąbiste włosy. Wszystkie się w nim kochały.
Zrobiłam zdjęcie, ale nie chciał się zgodzić na publikację. Pożegnałam się. Potem dogonił mnie samochodem na drodze i powiedział, że zmienia zdanie, bo mi ufa.
Przez cztery tygodnie fotografowania nosiłam przy sobie codziennie wydruki zdjęć z Zapisu, aby pokazywać je moim bohaterom.
Pierwszą rzeczą było wspólne oglądanie zdjęć Zofii Rydet. Opowiadałam o tym, jak ona pracowała, co robiła. I to wszystkich przekonywało.
Czułam presję czasu. Że on ucieka, więc powinnam się spieszyć.