Przyszłam do znajomych, a ostatecznie wylądowałem u osób, których nigdy wcześniej nie spotkałam.
Ta już ma dziś troje dzieci
Bardzo dużo rozmawialiśmy. Ale jak fotografowałem, to milkliśmy, a atmosfera była podniosła.
A to przecież nasz dom! I ta stara grusza, i rowery, studnia… I nawet majtki się twoje suszą!
Tego domu już nie ma
Z tego, co na tych zdjęciach, nic się nie zachowało, bo była powódź.
To była okazja, aby spotkać się z tymi, których znam, ale mam dla nich mało czasu oraz z tymi, których nie znałam, a teraz chcę do nich wracać.
To prawdziwa gozdowska chałupa.
Ta kołyska nadal jest u nas w domu.
To była niedziela. Gdy przyszłam, ta pani czekała z rosołem na córkę.