Fotografowałam pana, który jest wdowcem. Zdjęcie zdjęciem, ale on potrzebował pogadać – więc żeśmy pogadali.
To była okazja do tego, aby poznać ludzi, z którymi na co dzień pracuję.
To syćko nasze na tym zdjęciu. I moja babcia siedzi sobie z wnuczkiem swoim, my pewnie w polu byliśmy.
Niedawno się przeprowadziłam. Pomyślałam, że to dobry pomysł, aby poznać swoich sąsiadów.
Czułam presję czasu. Że on ucieka, więc powinnam się spieszyć.
Na zdjęciu jest moja znajoma, której nie widziałam siedem lat. Ta fotografia była okazją do ponownego spotkania.
Sień, izba i komora. Typowa chata w tamtych czasach. Płot się przewalił, to na ławeczce się garnki suszyło.
Dobrze, że nie przyjechałam samochodem – razem piłyśmy „babskie” nalewki.
Tego domu już nie ma
To jest misiek Kuba. Znalazłem go niedawno na strychu.