Osoby, które fotografowałam pytały „Co mam robić?” – wszystkich prosiłem o położenie dłoni na stole lub kolanach.
Komuś się powodziło, taki rowerek!
Przez cztery tygodnie fotografowania nosiłam przy sobie codziennie wydruki zdjęć z Zapisu, aby pokazywać je moim bohaterom.
O! widać drewniane powały, to było zamiast sufitów. Dom był jeszcze kryty strzechą.
Kiedyś w tej jednej izbie mieszkało siedem osób. Teraz ta pani została sama.
To jest misiek Kuba. Znalazłem go niedawno na strychu.
Ten pan zgodził się na zdjęcie, a ja w zamian obiecałam, że pomogę umyć mu okna.
Dobrze, że nie przyjechałam samochodem – razem piłyśmy „babskie” nalewki.
Zanim zrobiłam zdjęcie, jeszcze zbiegła po buty, aby na zdjęciu nie być w kapciach.
To była okazja, aby spotkać się z tymi, których znam, ale mam dla nich mało czasu oraz z tymi, których nie znałam, a teraz chcę do nich wracać.