Dla mnie te spotkania były początkiem mojego własnego, fotograficznego projektu.
To prawdziwa gozdowska chałupa.
Na moje przyjście, założyła strój krakowski i powitała mnie wierszem.
Zrobiliśmy zdjęcie, a potem on usiadł i zaczął pokazywać mi swoje rodzinne fotografie. I to było prawdziwe spotkanie.
Ta już ma dziś troje dzieci
Ja prosto od sprzątania i tak mam do zdjęcia? Wtedy nas więcej było.
Tego domu już nie ma
Ta dziewczyna sama usiadła na łóżku w ten sposób – chciała powtórzyć gest, który zobaczyła na zdjęciu z Zapisu, które jej pokazałem.
Kiedyś w tej jednej izbie mieszkało siedem osób. Teraz ta pani została sama.
Na poczcie jest bezwzględny zakaz robienia zdjęć, trzeba mieć zgodę naczelnika, musiała to zrobić z zaskoczenia.