Z tego, co na tych zdjęciach, nic się nie zachowało, bo była powódź.
Kiedyś w tej jednej izbie mieszkało siedem osób. Teraz ta pani została sama.
Zawsze pytałam, czy chcą ode mnie w zamian jakieś specjalne zdjęcie, jako prezent.
Na moje przyjście, założyła strój krakowski i powitała mnie wierszem.
Zanim zrobiłam zdjęcie, jeszcze zbiegła po buty, aby na zdjęciu nie być w kapciach.
Dobrze, że nie przyjechałam samochodem – razem piłyśmy „babskie” nalewki.
Najważniejszy jest czas – ważne, aby dla fotografowanych osób mieć czas, bo to on buduje zaufanie.
Ujmijcie tak, aby było widać tę starodawną kuchnię. Bo to zaraz takich nie będzie wcale.
Chciałam sfotografować osoby z mojej kamienicy – pukałam chyba z 10 razy, nie udało się. Dzisiaj ludzie nie są tak ufni.
Ta pani miała mi tyle do opowiedzenia, że umówiłyśmy się na kolejne spotkanie.