Kiedyś w tej jednej izbie mieszkało siedem osób. Teraz ta pani została sama.
Umówiłem się z panią, która była najstarsza w miejscowości. Nie zdążyłem – zmarła przed naszym spotkaniem.
Ta już ma dziś troje dzieci
Ja wtedy miałam 7 lat.
Wszystkie te osoby mnie karmiły – obiady, ciasta, kanapki.
To była okazja, aby spotkać się z tymi, których znam, ale mam dla nich mało czasu oraz z tymi, których nie znałam, a teraz chcę do nich wracać.
Najważniejszy jest czas – ważne, aby dla fotografowanych osób mieć czas, bo to on buduje zaufanie.
Z tego, co na tych zdjęciach, nic się nie zachowało, bo była powódź.
Dobrze, że nie przyjechałam samochodem – razem piłyśmy „babskie” nalewki.
Poszłam sfotografować sąsiada, u którego nie byłam 25 lat. On mnie kiedyś na ramie roweru wiózł do komunii.