Komuś się powodziło, taki rowerek!
Zofia Rydet chodziła po chałupach, izbach. Teraz mieszkania są maleńkie – czasami nie sposób tak się odsunąć, aby sfotografować ścianę w tle.
Ta dziewczyna sama usiadła na łóżku w ten sposób – chciała powtórzyć gest, który zobaczyła na zdjęciu z Zapisu, które jej pokazałem.
Prosiłam ich, aby byli poważni, nie uśmiechali się – i właśnie wtedy wybuchali śmiechem, nie mogli przestać się śmiać i tak ich fotografowałam.
Miał takie zarąbiste włosy. Wszystkie się w nim kochały.
Dobrze, że nie przyjechałam samochodem – razem piłyśmy „babskie” nalewki.
Ta pani miała mi tyle do opowiedzenia, że umówiłyśmy się na kolejne spotkanie.
Dla mnie te spotkania były początkiem mojego własnego, fotograficznego projektu.
We wiaderku woda, kurczę, a teraz krany…
To była niedziela. Gdy przyszłam, ta pani czekała z rosołem na córkę.