Dla mnie te spotkania były początkiem mojego własnego, fotograficznego projektu.
Na moje przyjście, założyła strój krakowski i powitała mnie wierszem.
Fotografowałam osoby, które znam, nierzadko bardzo dobrze, albo bardzo długo – na przykład 15 lat. Ale nigdy nie byłam u nich w domu.
Ta dziewczyna sama usiadła na łóżku w ten sposób – chciała powtórzyć gest, który zobaczyła na zdjęciu z Zapisu, które jej pokazałem.
Zrobcie, zróbcie… Aby na pokolenia zostało.
Fotografowałam pana, który jest wdowcem. Zdjęcie zdjęciem, ale on potrzebował pogadać – więc żeśmy pogadali.
Z tego, co na tych zdjęciach, nic się nie zachowało, bo była powódź.
Kwoka na jajkach siedziała u Pabiana. Teraz to nie do pomyślenia, a wtedy się na zimę kwokę brało do domu, aby ciepło miała.
Miał takie zarąbiste włosy. Wszystkie się w nim kochały.
Wszystkie te osoby mnie karmiły – obiady, ciasta, kanapki.