Dzięki temu projektowi zajrzałam do domu, małej chaty, którą często mijam i która zawsze mnie intrygowała.
Babcia poprowadziła mnie do sąsiadki, ona do swojej sąsiadki, a ona dalej. I tak już poszło.
To była niedziela. Gdy przyszłam, ta pani czekała z rosołem na córkę.
Komuś się powodziło, taki rowerek!
Zanim zrobiłam zdjęcie, jeszcze zbiegła po buty, aby na zdjęciu nie być w kapciach.
Ja dobrze pamiętam tę panią, ona tu u mnie się zatrzymała. Ja nie wiedziałam co ona robi. Kiedyś do kuchni weszła, zapytała czy może zdjęcie zrobić, ja akurat z pracy wróciłam. I takie zdjęcie mam.
Za każdym z tych portretów stoi spotkanie – 2-3 godziny, herbata, ciasto.
Ja prosto od sprzątania i tak mam do zdjęcia? Wtedy nas więcej było.
Tak jak wtedy mam stanąć? Ze chrztu wtedy przyszliśmy, z kościoła. Teraz córka ma 32 lata.
Ja wtedy miałam 7 lat.