Dobrze, że nie przyjechałam samochodem – razem piłyśmy „babskie” nalewki.
To była okazja do tego, aby poznać ludzi, z którymi na co dzień pracuję.
Ten pan zgodził się na zdjęcie, a ja w zamian obiecałam, że pomogę umyć mu okna.
Zastanawiam się co na te moje zdjęcia powiedziałaby Zofia Rydet – czy zaakceptowałaby je dzisiaj w swoim cyklu?
Bardzo dużo rozmawialiśmy. Ale jak fotografowałem, to milkliśmy, a atmosfera była podniosła.
Tak jak wtedy mam stanąć? Ze chrztu wtedy przyszliśmy, z kościoła. Teraz córka ma 32 lata.
Dzięki tym zdjęciom poznaję nie tylko ludzi, ale też siebie.
Przez cztery tygodnie fotografowania nosiłam przy sobie codziennie wydruki zdjęć z Zapisu, aby pokazywać je moim bohaterom.
W dzisiejszych czasach kto by to widział mieć w chałupie lep na muchy
Zrobcie, zróbcie… Aby na pokolenia zostało.