To była niedziela. Gdy przyszłam, ta pani czekała z rosołem na córkę.
Szkoda, że nie po góralsku. Jak następnym razem będziecie robić, to się przebierzemy
Czułam presję czasu. Że on ucieka, więc powinnam się spieszyć.
Dobrze, że nie przyjechałam samochodem – razem piłyśmy „babskie” nalewki.
Spodziewałem się, że fotografowanie inspirowane Zapisem socjologicznym, będzie dużo prostsze.
Zrobiliśmy zdjęcie, a potem on usiadł i zaczął pokazywać mi swoje rodzinne fotografie. I to było prawdziwe spotkanie.
Zastanawiam się co na te moje zdjęcia powiedziałaby Zofia Rydet – czy zaakceptowałaby je dzisiaj w swoim cyklu?
Ta już ma dziś troje dzieci
Fotografowanie stało się dla mnie okazją do odnowienia znajomości z osobami, z którymi nie widziałem się od lat.
Godzinę czekałam na babcię zanim się przyszykowała.