Zrobcie, zróbcie… Aby na pokolenia zostało.
Teraz starsi ludzie często mieszkają ze swoimi dziećmi. Mają tam często tylko pokoik, ale i tak aranżują przestrzeń po swojemu.
Fotografowanie stało się dla mnie okazją do odnowienia znajomości z osobami, z którymi nie widziałem się od lat.
Umówiłem się z panią, która była najstarsza w miejscowości. Nie zdążyłem – zmarła przed naszym spotkaniem.
Ta już ma dziś troje dzieci
Wózek był dla bliźniaczek, taki szeroki, jak mały fiat, kupiliśmy go w Warszawie.
Dzięki tym zdjęciom poznaję nie tylko ludzi, ale też siebie.
To prawdziwa gozdowska chałupa.
Z tego, co na tych zdjęciach, nic się nie zachowało, bo była powódź.
Za każdym z tych portretów stoi spotkanie – 2-3 godziny, herbata, ciasto.