Bardzo dużo rozmawialiśmy. Ale jak fotografowałem, to milkliśmy, a atmosfera była podniosła.
Umawiałem się z nimi na spotkanie, a nie na fotografowanie – zdjęcie robiłem przy okazji.
O! widać drewniane powały, to było zamiast sufitów. Dom był jeszcze kryty strzechą.
Zastanawiam się co na te moje zdjęcia powiedziałaby Zofia Rydet – czy zaakceptowałaby je dzisiaj w swoim cyklu?
Ta kołyska nadal jest u nas w domu.
Ja wtedy miałam 7 lat.
To była niedziela. Gdy przyszłam, ta pani czekała z rosołem na córkę.
Babcia poprowadziła mnie do sąsiadki, ona do swojej sąsiadki, a ona dalej. I tak już poszło.
Ja dobrze pamiętam tę panią, ona tu u mnie się zatrzymała. Ja nie wiedziałam co ona robi. Kiedyś do kuchni weszła, zapytała czy może zdjęcie zrobić, ja akurat z pracy wróciłam. I takie zdjęcie mam.
W dzisiejszych czasach kto by to widział mieć w chałupie lep na muchy