Przez cztery tygodnie fotografowania nosiłam przy sobie codziennie wydruki zdjęć z Zapisu, aby pokazywać je moim bohaterom.
To prawdziwa gozdowska chałupa.
Dla mnie te spotkania były początkiem mojego własnego, fotograficznego projektu.
Poszłam sfotografować sąsiada, u którego nie byłam 25 lat. On mnie kiedyś na ramie roweru wiózł do komunii.
Godzinę czekałam na babcię zanim się przyszykowała.
Przyszłam do tej pani, ale zanim zrobiłyśmy zdjęcie, czekałam ponad godzinę – mówiła, że „rychtuje się do fotografii”.
Miał takie zarąbiste włosy. Wszystkie się w nim kochały.
Na poczcie jest bezwzględny zakaz robienia zdjęć, trzeba mieć zgodę naczelnika, musiała to zrobić z zaskoczenia.
A to przecież nasz dom! I ta stara grusza, i rowery, studnia… I nawet majtki się twoje suszą!
Szkoda, że nie po góralsku. Jak następnym razem będziecie robić, to się przebierzemy