Miał takie zarąbiste włosy. Wszystkie się w nim kochały.
Ja prosto od sprzątania i tak mam do zdjęcia? Wtedy nas więcej było.
Pierwszą rzeczą było wspólne oglądanie zdjęć Zofii Rydet. Opowiadałam o tym, jak ona pracowała, co robiła. I to wszystkich przekonywało.
To była okazja do tego, aby poznać ludzi, z którymi na co dzień pracuję.
Zanim zrobiłam zdjęcie, jeszcze zbiegła po buty, aby na zdjęciu nie być w kapciach.
Tego domu już nie ma
Dzięki tym zdjęciom poznaję nie tylko ludzi, ale też siebie.
O! widać drewniane powały, to było zamiast sufitów. Dom był jeszcze kryty strzechą.
Na zdjęciach zamiast telewizorów, coraz częściej są ekrany komputerów. Pokoiki są małe, a ściany puste.
Prosiłam ich, aby byli poważni, nie uśmiechali się – i właśnie wtedy wybuchali śmiechem, nie mogli przestać się śmiać i tak ich fotografowałam.