A to przecież nasz dom! I ta stara grusza, i rowery, studnia… I nawet majtki się twoje suszą!
Ten pan zgodził się na zdjęcie, a ja w zamian obiecałam, że pomogę umyć mu okna.
Szkoda, że nie po góralsku. Jak następnym razem będziecie robić, to się przebierzemy
Dla mnie te spotkania były początkiem mojego własnego, fotograficznego projektu.
To była okazja do tego, aby poznać ludzi, z którymi na co dzień pracuję.
Spotkanie zaczęliśmy od obejrzenia filmu o Zofii Rydet. Potem poszło już łatwo.
Teraz starsi ludzie często mieszkają ze swoimi dziećmi. Mają tam często tylko pokoik, ale i tak aranżują przestrzeń po swojemu.
Nie było łazienek, nikt nie chorował, nie było grypy żołądkowej, w jednej bańce czysta woda, w drugiej brudna.
Najważniejszy jest czas – ważne, aby dla fotografowanych osób mieć czas, bo to on buduje zaufanie.
Tego domu już nie ma