Komuś się powodziło, taki rowerek!
Ja wtedy miałam 7 lat.
Przez cztery tygodnie fotografowania nosiłam przy sobie codziennie wydruki zdjęć z Zapisu, aby pokazywać je moim bohaterom.
Szkoda, że nie po góralsku. Jak następnym razem będziecie robić, to się przebierzemy
Dzięki tym zdjęciom poznaję nie tylko ludzi, ale też siebie.
Wydawało mi się, że sfotografować pięć osób to bułka z masłem. Teraz nie mogę pojąć, jak Zofia Rydet dała radę sfotografować ich tysiące.
Teraz starsi ludzie często mieszkają ze swoimi dziećmi. Mają tam często tylko pokoik, ale i tak aranżują przestrzeń po swojemu.
Za każdym z tych portretów stoi spotkanie – 2-3 godziny, herbata, ciasto.
Umawiałem się z nimi na spotkanie, a nie na fotografowanie – zdjęcie robiłem przy okazji.
Sień, izba i komora. Typowa chata w tamtych czasach. Płot się przewalił, to na ławeczce się garnki suszyło.