To była okazja, aby spotkać się z tymi, których znam, ale mam dla nich mało czasu oraz z tymi, których nie znałam, a teraz chcę do nich wracać.
Fotografowanie stało się dla mnie okazją do odnowienia znajomości z osobami, z którymi nie widziałem się od lat.
Z tego, co na tych zdjęciach, nic się nie zachowało, bo była powódź.
Komuś się powodziło, taki rowerek!
O! widać drewniane powały, to było zamiast sufitów. Dom był jeszcze kryty strzechą.
To była okazja do tego, aby poznać ludzi, z którymi na co dzień pracuję.
Kredens jest rozebrany, bo się rozpadał. To krzesełko się zachowało. Pod śliwką stoi.
Ta już ma dziś troje dzieci
Na poczcie jest bezwzględny zakaz robienia zdjęć, trzeba mieć zgodę naczelnika, musiała to zrobić z zaskoczenia.
Za każdym z tych portretów stoi spotkanie – 2-3 godziny, herbata, ciasto.