Na poczcie jest bezwzględny zakaz robienia zdjęć, trzeba mieć zgodę naczelnika, musiała to zrobić z zaskoczenia.
Zrobiliśmy zdjęcie, a potem on usiadł i zaczął pokazywać mi swoje rodzinne fotografie. I to było prawdziwe spotkanie.
Z tego, co na tych zdjęciach, nic się nie zachowało, bo była powódź.
Czułam presję czasu. Że on ucieka, więc powinnam się spieszyć.
Spodziewałem się, że fotografowanie inspirowane Zapisem socjologicznym, będzie dużo prostsze.
Ja wtedy miałam 7 lat.
Kiedyś w tej jednej izbie mieszkało siedem osób. Teraz ta pani została sama.
Na moje przyjście, założyła strój krakowski i powitała mnie wierszem.
Wózek był dla bliźniaczek, taki szeroki, jak mały fiat, kupiliśmy go w Warszawie.
Przez tydzień codziennie robiłam jedno zdjęcie – nie rozstawałam się z aparatem i statywem.