Wszystkie te osoby mnie karmiły – obiady, ciasta, kanapki.
Sień, izba i komora. Typowa chata w tamtych czasach. Płot się przewalił, to na ławeczce się garnki suszyło.
Za każdym z tych portretów stoi spotkanie – 2-3 godziny, herbata, ciasto.
Zastanawiam się co na te moje zdjęcia powiedziałaby Zofia Rydet – czy zaakceptowałaby je dzisiaj w swoim cyklu?
To była niedziela. Gdy przyszłam, ta pani czekała z rosołem na córkę.
Ja wtedy miałam 7 lat.
Najważniejszy jest czas – ważne, aby dla fotografowanych osób mieć czas, bo to on buduje zaufanie.
Starsze osoby często odmawiają zdjęcia. Zofii Rydet było łatwiej, bo sama była starsza.
Czułam presję czasu. Że on ucieka, więc powinnam się spieszyć.
Kwoka na jajkach siedziała u Pabiana. Teraz to nie do pomyślenia, a wtedy się na zimę kwokę brało do domu, aby ciepło miała.