Ja prosto od sprzątania i tak mam do zdjęcia? Wtedy nas więcej było.
To było dla mnie wyzwanie. Taki pretekst, aby się sprawdzić, aby pokonać nieśmiałość.
Spodziewałem się, że fotografowanie inspirowane Zapisem socjologicznym, będzie dużo prostsze.
Przyszłam do znajomych, a ostatecznie wylądowałem u osób, których nigdy wcześniej nie spotkałam.
Wszystkie te osoby mnie karmiły – obiady, ciasta, kanapki.
Zrobiliśmy zdjęcie, a potem on usiadł i zaczął pokazywać mi swoje rodzinne fotografie. I to było prawdziwe spotkanie.
Z tego, co na tych zdjęciach, nic się nie zachowało, bo była powódź.
Miał takie zarąbiste włosy. Wszystkie się w nim kochały.
To była niedziela. Gdy przyszłam, ta pani czekała z rosołem na córkę.
Dzięki temu projektowi zajrzałam do domu, małej chaty, którą często mijam i która zawsze mnie intrygowała.