Zrobiłam zdjęcie, ale nie chciał się zgodzić na publikację. Pożegnałam się. Potem dogonił mnie samochodem na drodze i powiedział, że zmienia zdanie, bo mi ufa.
Moi bohaterowie sami wybierali sobie miejsce do zdjęcia – takie, aby czuli się w nim dobrze.
Na moje przyjście, założyła strój krakowski i powitała mnie wierszem.
To była okazja do tego, aby poznać ludzi, z którymi na co dzień pracuję.
Ja prosto od sprzątania i tak mam do zdjęcia? Wtedy nas więcej było.
Zofia Rydet chodziła po chałupach, izbach. Teraz mieszkania są maleńkie – czasami nie sposób tak się odsunąć, aby sfotografować ścianę w tle.
Tego domu już nie ma
Zastanawiam się, czy gdyby Zofia Rydet fotografowała dzisiaj, to czy robiłaby to w kolorze?
Szkoda, że nie po góralsku. Jak następnym razem będziecie robić, to się przebierzemy
Sień, izba i komora. Typowa chata w tamtych czasach. Płot się przewalił, to na ławeczce się garnki suszyło.