Zrobiliśmy zdjęcie, a potem on usiadł i zaczął pokazywać mi swoje rodzinne fotografie. I to było prawdziwe spotkanie.
Zofia Rydet chodziła po chałupach, izbach. Teraz mieszkania są maleńkie – czasami nie sposób tak się odsunąć, aby sfotografować ścianę w tle.
Przyszłam do znajomych, a ostatecznie wylądowałem u osób, których nigdy wcześniej nie spotkałam.
Mimo, że dobrze znam te osoby, a w ich domach bywałam, to zwróciłam uwagę na takie rzeczy, których nie zauważyłam nigdy wcześniej.
Dzięki tym zdjęciom poznaję nie tylko ludzi, ale też siebie.
Zrobiłam zdjęcie, ale nie chciał się zgodzić na publikację. Pożegnałam się. Potem dogonił mnie samochodem na drodze i powiedział, że zmienia zdanie, bo mi ufa.
Fotografowałam pana, który jest wdowcem. Zdjęcie zdjęciem, ale on potrzebował pogadać – więc żeśmy pogadali.
Dzięki temu projektowi zajrzałam do domu, małej chaty, którą często mijam i która zawsze mnie intrygowała.
W dzisiejszych czasach kto by to widział mieć w chałupie lep na muchy
Zróbcie zdjęcia i z tych obrazków, i z kredensu. Bo zaraz tego nie będzie, młode gospodynie tego nie chcą. Kiedyś były dwa rzędy świątków w każdym domu, teraz ludzie już nie chcą. Zmienia się wszystko. Zróbcie zdjęcia, aby zostało na pokolenia, jak to kiedyś było.