O! widać drewniane powały, to było zamiast sufitów. Dom był jeszcze kryty strzechą.
Postanowiłem, że będę fotografował mieszkańców miejscowości, do której niedawno się przeprowadziłem.
Komuś się powodziło, taki rowerek!
Umówiłem się z panią, która była najstarsza w miejscowości. Nie zdążyłem – zmarła przed naszym spotkaniem.
Wszystkie te osoby mnie karmiły – obiady, ciasta, kanapki.
Pokazywałem starszym osobom książkę Obecność – bo tam też są sfotografowani starzy ludzie. To ich przekonywało.
Kredens jest rozebrany, bo się rozpadał. To krzesełko się zachowało. Pod śliwką stoi.
Fotografowałam pana, który jest wdowcem. Zdjęcie zdjęciem, ale on potrzebował pogadać – więc żeśmy pogadali.
Dzięki tym zdjęciom poznaję nie tylko ludzi, ale też siebie.
Za każdym z tych portretów stoi spotkanie – 2-3 godziny, herbata, ciasto.