To była okazja do tego, aby poznać ludzi, z którymi na co dzień pracuję.
Z tego, co na tych zdjęciach, nic się nie zachowało, bo była powódź.
W dzisiejszych czasach kto by to widział mieć w chałupie lep na muchy
Poszłam sfotografować sąsiada, u którego nie byłam 25 lat. On mnie kiedyś na ramie roweru wiózł do komunii.
Najkrótsze spotkanie trwało godzinę. A zdarzało się, że spędziliśmy razem pół dnia.
Kwoka na jajkach siedziała u Pabiana. Teraz to nie do pomyślenia, a wtedy się na zimę kwokę brało do domu, aby ciepło miała.
To jest misiek Kuba. Znalazłem go niedawno na strychu.
Ta już ma dziś troje dzieci
Postanowiłem, że będę fotografował mieszkańców miejscowości, do której niedawno się przeprowadziłem.
Na zdjęciach zamiast telewizorów, coraz częściej są ekrany komputerów. Pokoiki są małe, a ściany puste.