Wózek był dla bliźniaczek, taki szeroki, jak mały fiat, kupiliśmy go w Warszawie.
Ta już ma dziś troje dzieci
Kwoka na jajkach siedziała u Pabiana. Teraz to nie do pomyślenia, a wtedy się na zimę kwokę brało do domu, aby ciepło miała.
Dzięki tym zdjęciom poznaję nie tylko ludzi, ale też siebie.
Kiedyś w tej jednej izbie mieszkało siedem osób. Teraz ta pani została sama.
W dzisiejszych czasach kto by to widział mieć w chałupie lep na muchy
O! widać drewniane powały, to było zamiast sufitów. Dom był jeszcze kryty strzechą.
Bardzo dużo rozmawialiśmy. Ale jak fotografowałem, to milkliśmy, a atmosfera była podniosła.
To była niedziela. Gdy przyszłam, ta pani czekała z rosołem na córkę.
Sień, izba i komora. Typowa chata w tamtych czasach. Płot się przewalił, to na ławeczce się garnki suszyło.