Szkoda, że nie po góralsku. Jak następnym razem będziecie robić, to się przebierzemy
Zrobiłam zdjęcie, ale nie chciał się zgodzić na publikację. Pożegnałam się. Potem dogonił mnie samochodem na drodze i powiedział, że zmienia zdanie, bo mi ufa.
To było dla mnie wyzwanie. Taki pretekst, aby się sprawdzić, aby pokonać nieśmiałość.
To jest misiek Kuba. Znalazłem go niedawno na strychu.
O! widać drewniane powały, to było zamiast sufitów. Dom był jeszcze kryty strzechą.
Babcia poprowadziła mnie do sąsiadki, ona do swojej sąsiadki, a ona dalej. I tak już poszło.
Nie chciałam kopiować tego, jak pracowała Zofia Rydet. Chciałam, aby to było też trochę moje, dokumentalne, ale nie do końca.
To była niedziela. Gdy przyszłam, ta pani czekała z rosołem na córkę.
Ta kołyska nadal jest u nas w domu.
A to przecież nasz dom! I ta stara grusza, i rowery, studnia… I nawet majtki się twoje suszą!