Dla mnie te spotkania były początkiem mojego własnego, fotograficznego projektu.
Teraz starsi ludzie często mieszkają ze swoimi dziećmi. Mają tam często tylko pokoik, ale i tak aranżują przestrzeń po swojemu.
Zastanawiam się, czy gdyby Zofia Rydet fotografowała dzisiaj, to czy robiłaby to w kolorze?
To syćko nasze na tym zdjęciu. I moja babcia siedzi sobie z wnuczkiem swoim, my pewnie w polu byliśmy.
We wiaderku woda, kurczę, a teraz krany…
Z tego, co na tych zdjęciach, nic się nie zachowało, bo była powódź.
To była niedziela. Gdy przyszłam, ta pani czekała z rosołem na córkę.
Na zdjęciu jest moja znajoma, której nie widziałam siedem lat. Ta fotografia była okazją do ponownego spotkania.
Poszłam sfotografować sąsiada, u którego nie byłam 25 lat. On mnie kiedyś na ramie roweru wiózł do komunii.
W dzisiejszych czasach kto by to widział mieć w chałupie lep na muchy