Ta kołyska nadal jest u nas w domu.
Ta już ma dziś troje dzieci
Nie chciałam kopiować tego, jak pracowała Zofia Rydet. Chciałam, aby to było też trochę moje, dokumentalne, ale nie do końca.
Zrobcie, zróbcie… Aby na pokolenia zostało.
To była niedziela. Gdy przyszłam, ta pani czekała z rosołem na córkę.
Na moje przyjście, założyła strój krakowski i powitała mnie wierszem.
Przyszłam do znajomych, a ostatecznie wylądowałem u osób, których nigdy wcześniej nie spotkałam.
Ta dziewczyna sama usiadła na łóżku w ten sposób – chciała powtórzyć gest, który zobaczyła na zdjęciu z Zapisu, które jej pokazałem.
Starsze osoby często odmawiają zdjęcia. Zofii Rydet było łatwiej, bo sama była starsza.
Ten pan zgodził się na zdjęcie, a ja w zamian obiecałam, że pomogę umyć mu okna.