Godzinę czekałam na babcię zanim się przyszykowała.
Bardzo dużo rozmawialiśmy. Ale jak fotografowałem, to milkliśmy, a atmosfera była podniosła.
To prawdziwa gozdowska chałupa.
Dzięki temu projektowi zajrzałam do domu, małej chaty, którą często mijam i która zawsze mnie intrygowała.
W dzisiejszych czasach kto by to widział mieć w chałupie lep na muchy
Fotografowałam osoby, które znam, nierzadko bardzo dobrze, albo bardzo długo – na przykład 15 lat. Ale nigdy nie byłam u nich w domu.
We wiaderku woda, kurczę, a teraz krany…
Spodziewałem się, że fotografowanie inspirowane Zapisem socjologicznym, będzie dużo prostsze.
Za każdym z tych portretów stoi spotkanie – 2-3 godziny, herbata, ciasto.
Ta kołyska nadal jest u nas w domu.