To prawdziwa gozdowska chałupa.
Czułam presję czasu. Że on ucieka, więc powinnam się spieszyć.
Ta pani miała mi tyle do opowiedzenia, że umówiłyśmy się na kolejne spotkanie.
Szkoda, że nie po góralsku. Jak następnym razem będziecie robić, to się przebierzemy
Komuś się powodziło, taki rowerek!
Dobrze, że nie przyjechałam samochodem – razem piłyśmy „babskie” nalewki.
Moi bohaterowie sami wybierali sobie miejsce do zdjęcia – takie, aby czuli się w nim dobrze.
We wiaderku woda, kurczę, a teraz krany…
O! widać drewniane powały, to było zamiast sufitów. Dom był jeszcze kryty strzechą.
Zofia Rydet pracowała techniką, która w jej czasach była dostępna, tania i prosta. Dzisiaj dostępna, tania i prosta jest fotografia cyfrowa – to jest kontynuacja jej podejścia.