To była niedziela. Gdy przyszłam, ta pani czekała z rosołem na córkę.
Zastanawiam się, czy gdyby Zofia Rydet fotografowała dzisiaj, to czy robiłaby to w kolorze?
Miał takie zarąbiste włosy. Wszystkie się w nim kochały.
Pokazywałem starszym osobom książkę Obecność – bo tam też są sfotografowani starzy ludzie. To ich przekonywało.
Wózek był dla bliźniaczek, taki szeroki, jak mały fiat, kupiliśmy go w Warszawie.
W dzisiejszych czasach kto by to widział mieć w chałupie lep na muchy
Za każdym z tych portretów stoi spotkanie – 2-3 godziny, herbata, ciasto.
Zawsze pytałam, czy chcą ode mnie w zamian jakieś specjalne zdjęcie, jako prezent.
Najkrótsze spotkanie trwało godzinę. A zdarzało się, że spędziliśmy razem pół dnia.
Babcia poprowadziła mnie do sąsiadki, ona do swojej sąsiadki, a ona dalej. I tak już poszło.