Babcia poprowadziła mnie do sąsiadki, ona do swojej sąsiadki, a ona dalej. I tak już poszło.
Ta już ma dziś troje dzieci
To jest misiek Kuba. Znalazłem go niedawno na strychu.
To była okazja, aby spotkać się z tymi, których znam, ale mam dla nich mało czasu oraz z tymi, których nie znałam, a teraz chcę do nich wracać.
Umówiłem się z panią, która była najstarsza w miejscowości. Nie zdążyłem – zmarła przed naszym spotkaniem.
Tego domu już nie ma
Za każdym z tych portretów stoi spotkanie – 2-3 godziny, herbata, ciasto.
Szkoda, że nie po góralsku. Jak następnym razem będziecie robić, to się przebierzemy
Nie było łazienek, nikt nie chorował, nie było grypy żołądkowej, w jednej bańce czysta woda, w drugiej brudna.
Wózek był dla bliźniaczek, taki szeroki, jak mały fiat, kupiliśmy go w Warszawie.