Ta pani miała mi tyle do opowiedzenia, że umówiłyśmy się na kolejne spotkanie.
To jest misiek Kuba. Znalazłem go niedawno na strychu.
Godzinę czekałam na babcię zanim się przyszykowała.
Czułam presję czasu. Że on ucieka, więc powinnam się spieszyć.
Jest zupełnie inaczej, gdy osoby pozują w mieszkaniach, które są wynajęte, nie są do końca ich przestrzeniami.
Teraz starsi ludzie często mieszkają ze swoimi dziećmi. Mają tam często tylko pokoik, ale i tak aranżują przestrzeń po swojemu.
Tak jak wtedy mam stanąć? Ze chrztu wtedy przyszliśmy, z kościoła. Teraz córka ma 32 lata.
Dobrze, że nie przyjechałam samochodem – razem piłyśmy „babskie” nalewki.
Sądziłem, że ludzie powinni być sztywni, nie ruszać się. Ale w galerii Zofii Rydet zobaczyłem, że fotografowane dzieci się ruszają, rozrabiają – więc nie rezygnowałam z tych kadrów.
Za każdym z tych portretów stoi spotkanie – 2-3 godziny, herbata, ciasto.