We wiaderku woda, kurczę, a teraz krany…
Chciałam sfotografować osoby z mojej kamienicy – pukałam chyba z 10 razy, nie udało się. Dzisiaj ludzie nie są tak ufni.
Czułam presję czasu. Że on ucieka, więc powinnam się spieszyć.
Dobrze, że nie przyjechałam samochodem – razem piłyśmy „babskie” nalewki.
Wózek był dla bliźniaczek, taki szeroki, jak mały fiat, kupiliśmy go w Warszawie.
Szkoda, że nie po góralsku. Jak następnym razem będziecie robić, to się przebierzemy
Ja wtedy miałam 7 lat.
Za każdym z tych portretów stoi spotkanie – 2-3 godziny, herbata, ciasto.
Ujmijcie tak, aby było widać tę starodawną kuchnię. Bo to zaraz takich nie będzie wcale.
Jest zupełnie inaczej, gdy osoby pozują w mieszkaniach, które są wynajęte, nie są do końca ich przestrzeniami.