Miał takie zarąbiste włosy. Wszystkie się w nim kochały.
Na moje przyjście, założyła strój krakowski i powitała mnie wierszem.
Czułam presję czasu. Że on ucieka, więc powinnam się spieszyć.
To była okazja, aby spotkać się z tymi, których znam, ale mam dla nich mało czasu oraz z tymi, których nie znałam, a teraz chcę do nich wracać.
Sądziłem, że ludzie powinni być sztywni, nie ruszać się. Ale w galerii Zofii Rydet zobaczyłem, że fotografowane dzieci się ruszają, rozrabiają – więc nie rezygnowałam z tych kadrów.
Szkoda, że nie po góralsku. Jak następnym razem będziecie robić, to się przebierzemy
Ten pan zgodził się na zdjęcie, a ja w zamian obiecałam, że pomogę umyć mu okna.
Umawiałem się z nimi na spotkanie, a nie na fotografowanie – zdjęcie robiłem przy okazji.
Komuś się powodziło, taki rowerek!
To była niedziela. Gdy przyszłam, ta pani czekała z rosołem na córkę.