Na zdjęciu jest moja znajoma, której nie widziałam siedem lat. Ta fotografia była okazją do ponownego spotkania.
Zrobiliśmy zdjęcie, a potem on usiadł i zaczął pokazywać mi swoje rodzinne fotografie. I to było prawdziwe spotkanie.
Godzinę czekałam na babcię zanim się przyszykowała.
To prawdziwa gozdowska chałupa.
Jest zupełnie inaczej, gdy osoby pozują w mieszkaniach, które są wynajęte, nie są do końca ich przestrzeniami.
Kiedyś w tej jednej izbie mieszkało siedem osób. Teraz ta pani została sama.
Ta dziewczyna sama usiadła na łóżku w ten sposób – chciała powtórzyć gest, który zobaczyła na zdjęciu z Zapisu, które jej pokazałem.
Najkrótsze spotkanie trwało godzinę. A zdarzało się, że spędziliśmy razem pół dnia.
O! widać drewniane powały, to było zamiast sufitów. Dom był jeszcze kryty strzechą.
Czułam presję czasu. Że on ucieka, więc powinnam się spieszyć.