Szkoda, że nie po góralsku. Jak następnym razem będziecie robić, to się przebierzemy
Zrobiłam zdjęcie, ale nie chciał się zgodzić na publikację. Pożegnałam się. Potem dogonił mnie samochodem na drodze i powiedział, że zmienia zdanie, bo mi ufa.
Na moje przyjście, założyła strój krakowski i powitała mnie wierszem.
Tego domu już nie ma
Za każdym z tych portretów stoi spotkanie – 2-3 godziny, herbata, ciasto.
Komuś się powodziło, taki rowerek!
Miał takie zarąbiste włosy. Wszystkie się w nim kochały.
Spodziewałem się, że fotografowanie inspirowane Zapisem socjologicznym, będzie dużo prostsze.
Mimo, że dobrze znam te osoby, a w ich domach bywałam, to zwróciłam uwagę na takie rzeczy, których nie zauważyłam nigdy wcześniej.
Dobrze, że nie przyjechałam samochodem – razem piłyśmy „babskie” nalewki.