Na zdjęciu jest moja znajoma, której nie widziałam siedem lat. Ta fotografia była okazją do ponownego spotkania.
Wszystkie te osoby mnie karmiły – obiady, ciasta, kanapki.
Zrobcie, zróbcie… Aby na pokolenia zostało.
Zawsze pytałam, czy chcą ode mnie w zamian jakieś specjalne zdjęcie, jako prezent.
Ujmijcie tak, aby było widać tę starodawną kuchnię. Bo to zaraz takich nie będzie wcale.
O! widać drewniane powały, to było zamiast sufitów. Dom był jeszcze kryty strzechą.
Najkrótsze spotkanie trwało godzinę. A zdarzało się, że spędziliśmy razem pół dnia.
Przyszłam do znajomych, a ostatecznie wylądowałem u osób, których nigdy wcześniej nie spotkałam.
We wiaderku woda, kurczę, a teraz krany…
To była niedziela. Gdy przyszłam, ta pani czekała z rosołem na córkę.