Dobrze, że nie przyjechałam samochodem – razem piłyśmy „babskie” nalewki.
Komuś się powodziło, taki rowerek!
Fotografowanie stało się dla mnie okazją do odnowienia znajomości z osobami, z którymi nie widziałem się od lat.
Ja prosto od sprzątania i tak mam do zdjęcia? Wtedy nas więcej było.
Ta dziewczyna sama usiadła na łóżku w ten sposób – chciała powtórzyć gest, który zobaczyła na zdjęciu z Zapisu, które jej pokazałem.
Zofia Rydet chodziła po chałupach, izbach. Teraz mieszkania są maleńkie – czasami nie sposób tak się odsunąć, aby sfotografować ścianę w tle.
Wszystkie te osoby mnie karmiły – obiady, ciasta, kanapki.
W dzisiejszych czasach kto by to widział mieć w chałupie lep na muchy
Babcia poprowadziła mnie do sąsiadki, ona do swojej sąsiadki, a ona dalej. I tak już poszło.
Bardzo dużo rozmawialiśmy. Ale jak fotografowałem, to milkliśmy, a atmosfera była podniosła.