Fotografowałam osoby ze spuszczonym wzorkiem – to mnie różni do Zofii Rydet. Chciałam, aby te osoby zachowały to spojrzenie dla siebie.
Przyszłam do znajomych, a ostatecznie wylądowałem u osób, których nigdy wcześniej nie spotkałam.
Szkoda, że nie po góralsku. Jak następnym razem będziecie robić, to się przebierzemy
Na zdjęciu jest moja znajoma, której nie widziałam siedem lat. Ta fotografia była okazją do ponownego spotkania.
Wszystkie te osoby mnie karmiły – obiady, ciasta, kanapki.
Zrobcie, zróbcie… Aby na pokolenia zostało.
Dobrze, że nie przyjechałam samochodem – razem piłyśmy „babskie” nalewki.
Spotkanie zaczęliśmy od obejrzenia filmu o Zofii Rydet. Potem poszło już łatwo.
We wiaderku woda, kurczę, a teraz krany…
Ja wtedy miałam 7 lat.