Fotografowałam osoby, które znam, nierzadko bardzo dobrze, albo bardzo długo – na przykład 15 lat. Ale nigdy nie byłam u nich w domu.
Dobrze, że nie przyjechałam samochodem – razem piłyśmy „babskie” nalewki.
Fotografowałam osoby ze spuszczonym wzorkiem – to mnie różni do Zofii Rydet. Chciałam, aby te osoby zachowały to spojrzenie dla siebie.
Osoby, które fotografowałam pytały „Co mam robić?” – wszystkich prosiłem o położenie dłoni na stole lub kolanach.
Dzięki tym zdjęciom poznaję nie tylko ludzi, ale też siebie.
Spotkanie zaczęliśmy od obejrzenia filmu o Zofii Rydet. Potem poszło już łatwo.
Chciałam sfotografować osoby z mojej kamienicy – pukałam chyba z 10 razy, nie udało się. Dzisiaj ludzie nie są tak ufni.
W dzisiejszych czasach kto by to widział mieć w chałupie lep na muchy
To była niedziela. Gdy przyszłam, ta pani czekała z rosołem na córkę.
Teraz starsi ludzie często mieszkają ze swoimi dziećmi. Mają tam często tylko pokoik, ale i tak aranżują przestrzeń po swojemu.