To była okazja do tego, aby poznać ludzi, z którymi na co dzień pracuję.
Fotografowałam osoby, które znam, nierzadko bardzo dobrze, albo bardzo długo – na przykład 15 lat. Ale nigdy nie byłam u nich w domu.
Postanowiłem, że będę fotografował mieszkańców miejscowości, do której niedawno się przeprowadziłem.
Babcia poprowadziła mnie do sąsiadki, ona do swojej sąsiadki, a ona dalej. I tak już poszło.
W dzisiejszych czasach kto by to widział mieć w chałupie lep na muchy
Moi bohaterowie sami wybierali sobie miejsce do zdjęcia – takie, aby czuli się w nim dobrze.
Szafa wbudowana w ścianę pomiędzy dwoma izbami – charakterystyczna, dużo osób tak tu miało
We wiaderku woda, kurczę, a teraz krany…
Fotografowałam pana, który jest wdowcem. Zdjęcie zdjęciem, ale on potrzebował pogadać – więc żeśmy pogadali.
Przez tydzień codziennie robiłam jedno zdjęcie – nie rozstawałam się z aparatem i statywem.