Fotografowanie stało się dla mnie okazją do odnowienia znajomości z osobami, z którymi nie widziałem się od lat.
W dzisiejszych czasach kto by to widział mieć w chałupie lep na muchy
Zastanawiam się co na te moje zdjęcia powiedziałaby Zofia Rydet – czy zaakceptowałaby je dzisiaj w swoim cyklu?
Kiedyś w tej jednej izbie mieszkało siedem osób. Teraz ta pani została sama.
Ta dziewczyna sama usiadła na łóżku w ten sposób – chciała powtórzyć gest, który zobaczyła na zdjęciu z Zapisu, które jej pokazałem.
Najważniejszy jest czas – ważne, aby dla fotografowanych osób mieć czas, bo to on buduje zaufanie.
Zastanawiam się, czy gdyby Zofia Rydet fotografowała dzisiaj, to czy robiłaby to w kolorze?
Zrobiliśmy zdjęcie, a potem on usiadł i zaczął pokazywać mi swoje rodzinne fotografie. I to było prawdziwe spotkanie.
Pokazywałem starszym osobom książkę Obecność – bo tam też są sfotografowani starzy ludzie. To ich przekonywało.
Dzięki tym zdjęciom poznaję nie tylko ludzi, ale też siebie.