Z tego, co na tych zdjęciach, nic się nie zachowało, bo była powódź.
Fotografowałam osoby ze spuszczonym wzorkiem – to mnie różni do Zofii Rydet. Chciałam, aby te osoby zachowały to spojrzenie dla siebie.
Sądziłem, że ludzie powinni być sztywni, nie ruszać się. Ale w galerii Zofii Rydet zobaczyłem, że fotografowane dzieci się ruszają, rozrabiają – więc nie rezygnowałam z tych kadrów.
O! widać drewniane powały, to było zamiast sufitów. Dom był jeszcze kryty strzechą.
Tego domu już nie ma
Ten pan zgodził się na zdjęcie, a ja w zamian obiecałam, że pomogę umyć mu okna.
Kredens jest rozebrany, bo się rozpadał. To krzesełko się zachowało. Pod śliwką stoi.
Czułam presję czasu. Że on ucieka, więc powinnam się spieszyć.
Ta kołyska nadal jest u nas w domu.
Ta już ma dziś troje dzieci