Ta już ma dziś troje dzieci
To było dla mnie wyzwanie. Taki pretekst, aby się sprawdzić, aby pokonać nieśmiałość.
Dzięki tym zdjęciom poznaję nie tylko ludzi, ale też siebie.
Fotografowałam osoby, które znam, nierzadko bardzo dobrze, albo bardzo długo – na przykład 15 lat. Ale nigdy nie byłam u nich w domu.
To jest misiek Kuba. Znalazłem go niedawno na strychu.
Wózek był dla bliźniaczek, taki szeroki, jak mały fiat, kupiliśmy go w Warszawie.
Zrobiliśmy zdjęcie, a potem on usiadł i zaczął pokazywać mi swoje rodzinne fotografie. I to było prawdziwe spotkanie.
Szkoda, że nie po góralsku. Jak następnym razem będziecie robić, to się przebierzemy
Ujmijcie tak, aby było widać tę starodawną kuchnię. Bo to zaraz takich nie będzie wcale.
To prawdziwa gozdowska chałupa.