Wózek był dla bliźniaczek, taki szeroki, jak mały fiat, kupiliśmy go w Warszawie.
Moi bohaterowie sami wybierali sobie miejsce do zdjęcia – takie, aby czuli się w nim dobrze.
To było dla mnie wyzwanie. Taki pretekst, aby się sprawdzić, aby pokonać nieśmiałość.
Szafa wbudowana w ścianę pomiędzy dwoma izbami – charakterystyczna, dużo osób tak tu miało
Niedawno się przeprowadziłam. Pomyślałam, że to dobry pomysł, aby poznać swoich sąsiadów.
Umówiłem się z panią, która była najstarsza w miejscowości. Nie zdążyłem – zmarła przed naszym spotkaniem.
Fotografowałam osoby, które znam, nierzadko bardzo dobrze, albo bardzo długo – na przykład 15 lat. Ale nigdy nie byłam u nich w domu.
Zrobiłam zdjęcie, ale nie chciał się zgodzić na publikację. Pożegnałam się. Potem dogonił mnie samochodem na drodze i powiedział, że zmienia zdanie, bo mi ufa.
Zastanawiam się, czy gdyby Zofia Rydet fotografowała dzisiaj, to czy robiłaby to w kolorze?
Wszystkie te osoby mnie karmiły – obiady, ciasta, kanapki.