To było dla mnie wyzwanie. Taki pretekst, aby się sprawdzić, aby pokonać nieśmiałość.
To jest misiek Kuba. Znalazłem go niedawno na strychu.
Godzinę czekałam na babcię zanim się przyszykowała.
Ja prosto od sprzątania i tak mam do zdjęcia? Wtedy nas więcej było.
Na poczcie jest bezwzględny zakaz robienia zdjęć, trzeba mieć zgodę naczelnika, musiała to zrobić z zaskoczenia.
Najkrótsze spotkanie trwało godzinę. A zdarzało się, że spędziliśmy razem pół dnia.
Ujmijcie tak, aby było widać tę starodawną kuchnię. Bo to zaraz takich nie będzie wcale.
Przez tydzień codziennie robiłam jedno zdjęcie – nie rozstawałam się z aparatem i statywem.
Kiedyś w tej jednej izbie mieszkało siedem osób. Teraz ta pani została sama.
Ta pani miała mi tyle do opowiedzenia, że umówiłyśmy się na kolejne spotkanie.