Fotografowałam pana, który jest wdowcem. Zdjęcie zdjęciem, ale on potrzebował pogadać – więc żeśmy pogadali.
Pokazywałem starszym osobom książkę Obecność – bo tam też są sfotografowani starzy ludzie. To ich przekonywało.
Ja prosto od sprzątania i tak mam do zdjęcia? Wtedy nas więcej było.
To była niedziela. Gdy przyszłam, ta pani czekała z rosołem na córkę.
To jest misiek Kuba. Znalazłem go niedawno na strychu.
Z tego, co na tych zdjęciach, nic się nie zachowało, bo była powódź.
Tego domu już nie ma
Dzięki tym zdjęciom poznaję nie tylko ludzi, ale też siebie.
Zastanawiam się, czy gdyby Zofia Rydet fotografowała dzisiaj, to czy robiłaby to w kolorze?
Niedawno się przeprowadziłam. Pomyślałam, że to dobry pomysł, aby poznać swoich sąsiadów.